Luter Norblina w Muzeum Plakatu

12 października w Muzeum Plakatu otwarta zostanie wystawa pt.: „Sztuka poza czasem. Twórczość Stefana Norblina.” Jest to pierwsza tak duża prezentacja dorobku Norblina w Warszawie od czasów międzywojnia zorganizowana z okazji 120. rocznicy urodzin i 60. rocznicy śmierci artysty. Wśród pokazywanych obrazów znajdzie się „Luter na Sejmie w Wormacji”.

Stefan Norblin, prawnuk Jean-Pierre’a Norblina de la Gourdaine, malarz, ceniony ilustrator i projektant, twórca plakatów, realizujący się artystycznie także w architekturze wnętrz, jest przykładem artysty, dla którego nie istniały ograniczenia stylistyczne czy techniczne. Z powodzeniem tworzył scenografie, malowidła ścienne, grafikę reklamową czy okładki książek. Wybitne dzieła powstawały na zamówienie koneserów sztuki z Polski, USA, a także odległych kulturowo Indii.

Wystawa powstała we współpracy z Muzeum Regionalnym w Stalowej Woli, które udostępniło część własnych zbiorów, oraz z Parafią Ewangelicko-Augsburską Świętej Trójcy w Warszawie, która udostępniła obraz namalowany przez Norblina na zlecenie władz Parafii w 1930 roku. Wernisaż odbędzie się w dniu przewiezienia prochów artysty i jego żony, aktorki Leny Żelichowskiej, z USA do Polski i ich uroczystego złożenia na warszawskich Powązkach.

Ekspozycję wzbogacą wydarzenia towarzyszące, w tym m.in.: polska premiera dokumentu o Stefanie Norblinie, pokazy filmów z Leną Żelichowską w roli głównej, spotkania ze znawcami twórczości artysty oraz z jego synem – Andrew Norblinem.

Wystawę można zwiedzać do 31 stycznia 2013 roku. Szczegóły na stronie www.postermuseum.pl i na facebookowym profilu Muzeum Plakatu w Wilanowie.

Informatorze Parafialnym z 2010 roku ukazała się informacja autorstwa ks. dr. Włodzimierza Nasta, dotycząca obrazu Norblina, znajdującego się w posiadaniu naszej Parafii:

Z okazji obchodu 400-letniej rocznicy Konfesji został powieszony w Zborze (sic!) Ewangelicko-Augsburskim w Warszawie, wspaniały, wielki obraz pędzla znanego artysty malarza Stefana Norblina, przedstawiający pamiętną chwilę, gdy dr Marcin Luter na wezwanie cesarza stanął przed Sejmem w Wormacji. Dzieło to traktowane z rozmachem, znakomicie oddaje charakter ludzi zarówno, jak i epoki, w której walczył Luter o wyzwolenie Kościoła.

Postać centralna Lutra w otoczeniu oddanych mu i gotowych przelać krew za sprawę szlachetnych rycerzy: Franciszka von Sickingen i Ulryka von Hutten jest pełna siły i spokojnej determinacji. Nie onieśmieliła tego skromnego mnicha obecność cesarza i książąt świeckich, i duchownych. Z całą stanowczością gotów jest im się oprzeć i bronić swych tez.

Z niepokojem i smutkiem spogląda w przyszłość siedzący na pierwszym planie sędziwy obrońca Lutra dr Hieronim Schnurf. Bije z tej postaci skupienie i szlachetna powaga. Filip Melanchton wsparty o fotel śledzi z zaciekawieniem słowa oskarżyciela. Na tronie cesarz Karol V z zainteresowaniem przygląda się temu mnichowi, który nie zląkł się wytoczyć wojny potędze papiestwa. Zdaje się on mało zwracać uwagę na podszepty stojącego obok legata papieskiego Aleandra.

Po drugiej stronie tronu stoi dobrotliwie spoglądający na swego ukochanego poddanego książę Fryderyk Saski i zdaje się swym spojrzeniem dodawać mu otuchy do walki z tym wrogim mu wspaniałym tłumem magnatów. Całość jest wspaniała i imponująca. Z górą rok poświęcił p. Norblin swemu dziełu. Zadanie było trudne i wymagało wielu studiów przygotowawczych, tj. zwiedzenia miejsc, w których Luter przebywał, wyszukiwanie starych portretów osób biorących udział w tej scenie i gruntowne studia kostiumów tej epoki.

Wysiłek ten został uwieńczony znakomitym rezultatem. Dzieło to nie ma sobie równego w dziedzinie malarstwa historycznego związanego z życiem Lutra i jest dla nas tym cenniejsze, że zostało namalowane w Polsce przez Polaka. Tyle informacja z „Głosu Ewangelickiego”. Czy ktoś jeszcze pamięta tę uroczystość? Obawiam się, że nie. Komu znane są rozpowszechniane wiadomości, że Stefan Norblin podczas pracy nad swoim dziełem, malując twarze występujących postaci, skorzystał z wizerunków szeregu przedstawicieli warszawskiego środowiska ewangelickiego? Obraz znalazł się później w posiadaniu Koła Opieki nad Polskim Żołnierzem Ewangelikiem, nie uległ zniszczeniu w czasie wojny, zaś po śmierci byłego naczelnego kapelana ewangelickiego ks. płk. Feliksa Gloeha w roku  1960 został przekazany  do kościoła Świętej Trójcy przez jego córkę, p. Danutę Lewińską.

Warto dodać, że postać ks. dr. Marcina Lutra na obrazie to autoportret samego artysty.